“Dążymy do osiągania wspaniałych rzeczy, a kiedy już je zdobędziemy, stwierdzamy, że nie dają nam wielkiej radości. To negatywna strona przyzwyczajenia” powiedział Tom Gilovich, psycholog z Uniwersytetu Cornella.
Nie doświadczamy radości, bo nie doceniamy tego, co osiągnęliśmy i nie potrafimy nasycić się potencjałem możliwościami i dobrami, które już mamy. Obawiamy się, że poczucie spełnienia i wdzięczność zastopuje nasze ambicje i chęci rozwoju. Nie chwalimy dostatecznie samych siebie, ale też kolegów w pracy oraz współmałżonków i dzieci w domu.
„Dokonania, które w jednej chwili nas uszczęśliwiają, w następnej chwili muszą zostać zastąpione czymś bardziej spektakularnym.
I sprawdza się to niezależnie od branży. Jeśli masz mały obszar sprzedaży, chcesz go zwiększyć. Jeśli dowodzisz oddziałem, chcesz dowodzić kompanią. Jednak stanowisko, którego pragniesz, może nie do końca cię satysfakcjonować, gdy już będzie do ciebie należało.
Z tego, co wiem, jedynym sposobem uniknięcia syndromu nazwanego przez Gilovicha “niezwykłą siłą adaptacji” jest spora dawka wdzięczność za chwilę obecną” pisze Janice Kaplan w Dziennikach Wdzięczności.
Z szacunkiem przyglądałam się ostatnio ludziom wykonującym różne prace. Kasjerom, paniom w sklepach odzieżowych, czy punktach informacyjnych. Od dawna z podziwem obserwuję uczciwe i rzetelne podejście do obowiązków mojego męża pracującego w wymagającej korporacji.
Gdy piszę te słowa, stają mi przed oczami moje nastoletnie dzieci. 14-sto letni syn, który od dawna wstaje jak szwajcarski zegarek o 6.00, przygotowuje śniadanie do szkoły, a popołudniami troszczy się bez naszego udziału o swoją naukę. Moja 19-sto letnia córka, która w okresie liceum zabraniała nam się wtrącać w sprawy szkolne, ciężko pracowała na świetne wyniki. Czy mój 17-sto letni syn, pasjonat historii, geopolityki i armii nowego wzoru.
Doceniam ich dyscyplinę w codziennym stawianiu się do zadań niezależnie od tego, czy mają lepszy, czy gorszy dzień. Czerpię z ich przykładów naukę, by wychodzić poza własną niemoc i własne “nie mam siły” albo “nie chce mi się”, czemu łatwo ulec, gdy w pracy zawodowej jesteśmy sobie sami sterem, żeglarzem i okrętem.
Lata temu ciężko pracowałam na to, by dzisiaj móc budować własną markę. Dzisiaj jestem wdzięczna, że mam taką możliwość. Sobie i mojemu mężowi. I wierzę, że Temu, który, jak czytam w psalmach „Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, orzeźwia moją duszę”. I jedyne czego ode mnie chce, to wdzięczności.
Po co? Bo wdzięczność i docenianie z każdym dniem zmieniają moje życie na lepsze. I stają się źródłem siły napędowej do dalszych działań. Przepełniają nas szczęściem i energią. Jak wrzątek, który bulgocząc podnosi pokrywkę od garnka. I jak źródło, które rozlewa się na okolice, wspiera rozwój i życie.
#dobrepytanie
Co osiągnąłeś w ciągu ostatnich trzech miesięcy? Za co możesz być wdzięczny?