Jestem boomerem. Nie szydzę…

Jestem boomerem. Nie przeszkadza mi końcówka w rodzaju męskim (nie godzi w moje poczucie kobiecości ;), oduczam się wulgaryzmów (bunt nastolatka mam już dawno za sobą) i nie toleruję sarkazmu i szyderstw pod adresem innych osób wypowiadanych w przestrzeni publicznej. Dyskwalifikują dla mnie nie tylko drwiących, ale i ich klakierów jako ludzi, z którymi mogłabym nawiązać bliższe relacje. Niezależnie od wartości, jakie dostarczają.

Więc kompletnie nie wpisuję się w trendy komunikacji, które coraz częściej obserwuję w mediach społecznościowych wśród ludzi, od których spodziewałabym się większego wglądu i przewidywania skutków swoich słów…

I nie zamierzam z mojego boomerstwa rezygnować. Zaczynam być z niego dumna. Jest NISZOWE :).

Gdy znamy swój potencjał i swoją wartość, zyskujemy większą pewność siebie w rozmowie. Pewność siebie opartą na mocnych wewnętrznych fundamentach. Nie steruje nami opinia osób trzecich. Nie potrzebujemy już błyszczeć, wygrywać, a obśmiewanie innych jest dla nas oznaką nie siły, a słabości… Jesteśmy osadzeni w sobie, doświadczeniu pracy nad własnymi słabościami. Wiemy, ile trudu kosztuje nas zmiana nawyków, którymi szkodzimy sobie i najbliższym.

Świadectwo i podzielenie się osobistym doświadczeniem przemawia najmocniej i wymaga największego męstwa. Procentuje najmocniej.

Lubię dzielić się z moimi nastoletnimi dziećmi własną drogą pracy nad sobą. Bez ściemy, że my dorośli jesteśmy ze skały. Bo nie jesteśmy. Nikt z nas nie jest. 

Powinniśmy uczyć dzieci rozmawiania, spotykania różnych stanowisk bez agresji i wyszydzania, oswojenie ich z ich emocjami. I dawania im / sobie prawa do ich emocji.

I tu refleksja: skoro w sieci tyle jest szydzenia dorosłych z osób, opinii, czy poglądów innych ludzi, to jak możemy oczekiwać od dzieci, by szanowały innych i czuły się bezpieczne w swoim środowisku? Nie klei się.

Najbardziej poszukiwanym “towarem” na świecie jest miłość, usłyszałam kiedyś. Choć nie wszyscy się do tego przyznają, wszyscy chcą być kochani i wszyscy chcą kochać. Człowiek, który nie dostał miłości, nie ma poczucia bezpieczeństwa i poczucia wartości. Osoba, w którą godzono, gdy była dzieckiem, w życiu dorosłym godzi w innych.

By budować w sobie poczucie wartości musimy WRÓCIĆ do siebie samych z miłością.

Uchwycić się jak poręczy i kotwicy choćby najmniejszej wartości, jaką w sobie dostrzegamy. Nazwać pojedyncze aspekty, które się na nią składają. Dać sobie prawo do tych, które nas wyróżniają. Docenić w nich swoją indywidualność. A potem je pielęgnować.

Zmienią się wówczas nasze słowa i nasza komunikacja. Zaczną koncentrować się wokół życia i tego, co buduje docenia i podnosi. W miejsce tego, co obśmiewa, wyszydza i niszczy.

Codziennie wybieramy sposób, w jaki komunikujemy się z innymi:

  • Brak szczerości i transparentności, czy szczerość i transparentność?
  • Brak kultury rozmawiania o trudnościach i błędach, czy budowanie kultury rozmawiania o trudnościach i błędach?
  • Szyderstwo i oczernianie, czy dbanie o dobre imię ludzi?
  • Demotywowanie, czy motywowanie?

Jaką komunikację wybieramy?

#porozmawiamy
Co tak naprawdę zyskujemy, a co tracimy szydząc z innych?